17.09.2012 poniedziałek
W ostatnim czasie wszystkie wizyty lekarskie zwalały mnie z nóg w przenośni a czasem nawet dosłownie , dlatego dziś jadąc z Julitką do laryngologa nie spodziewałam się niczego nadzwyczaj strasznego . Przeliczyłam się bardzo okazało się że mała ma mieć wycinanego migdałka i to za tydzień . Pewnie nie jeden by stwierdził że to nic takiego - ot , tylko takie znieczulenie ogólnie , jeden dzień na chirurgii , taki pół godzinny zabieg i po krzyku. Ale jak dla nas było to nie lada wyzwanie to już drugie znieczulenie ogólne w ostatnim czasie , julitka jest histeryczką a ja chyba jeszcze większą jak powoli przeanalizowałam sytuację doszłam do wniosku że będzie cholernie trudno , szczególnie że w tak krótkim czasie nie byłam w stanie zorganizować jakiegoś transportu i byłyśmy skazane na autobus . Tak więc z mieszanymi uczuciami i na miękkich nogach opuściłyśmy szpital .
Specjalnie na tą okazję obciełam Julitce włoski aby nie przeszkadzały podczas zabiegu.
przed
25.09.2012
Dziś z samego rana pojechałyśmy do Klimontowa pozbyć się niepotrzebnego migdałka . Na nasze nieszczęście miałyśmy mieć zabieg dopiero przed 12 Julitka która była już skrajnie głodna i spragniona około godziny 10.00 zaczeła wpadać a ataki złości i pokazywała buźką, że chce jej się pić . Naprawdę nie mam pojęcia kto ustalał grafik do zabiegu ale Julcia która była najmłodsza miała być operowana jako ostatnio. Udało mi się wybłagać o przyspieszenie szczególnie , że chociażby taki 7 latek zrozumie dlaczego ma nie pić a taka 2,5 letnia NIEPEŁNOSPRAWNA ( hm o tym chyba szpital zapomniał ) dziewczynka może nie zrozumieć że ma nie pić bo za chwilę taki pan anestezjolog będzie ją znieczulał. Mimo wszystko zanim Jula doczekała się swojego zabiegu we mnie narosła już bardzo duża mieszanka nerwów , strachu , stresu a przede wszystkim głodu . Patrzyłam na kolejno przyjeżdżające dzieci charczące , płaczące i plujące krwi i już wtedy chciało mi się płakać a co będzie kiedy to Julitka będzie już po . Czas przed zabiegiem był chyba najmniej stresujący po niedużej dawce luminalu Julitka zapomniała o pragnieniu i głodzie i położyła się spać , jeszcze przytomna wjechała na blok operacyjny - odprowadziłam córcię wzrokiem jak najdalej mogłam i stałam przed drzwiami , przed którymi każda mama płacze . Jeśli ktoś myśli , że planowany zabieg nie powinien stresować to się myli . Może naprawdę jestem histeryczką bo przepłakałam te pół godziny zamiast iść sobie coś zjeść ale co cholery właśnie w tym momencie na stole leżała moja Julcia i może to tylko trzeci migdał nie jedno dziecko przez to przechodzi ale moja córcia to nie jest zwyczajne dziecko.
Tak jak się obawiałam Julcia wyjechała z głośnym krzykiem , krew leciała jej z nosa i z buźki . Próbowałam ją jakoś uspokoić ale bezskutecznie , mała prężyła mi się na rękach a ja starałam się nie zemdleć ( niestety mdleję na widok krwi ) kiedy czułam że zaraz odpłynę z wijącą się jak anakonda córcią poprosiłam żeby ktoś zawołał pielęgniarkę , przecież byłam w szpitalu .
Po przyspieszeniu kroplówki z lekami p/bólowymi Julitka powoli zaczeła zasypiać . 2 godziny później z wypisem w ręce wracałyśmy do domu. Troszkę się bałam więc jak tylko Julitka zaczeła krzyczeć wysiadłyśmy połowę drogi wracałyśmy na nogach tzn tylko ja Julcia bardzo wygodnie siedziała sobie w wózku .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz