A tak zostałam sama z farbami , wałkami i szpachelkami a w głowie miałam tylko ironiczny uśmieszek pana ze sklepu z farmami czyżby uważał że nie dam rady ? Hm ale zapomniał że ja i Julitka to duet nie do zdarcia od rana całą złość z ostatnich lat przełożyłam na skrobanie ściany - efekt odkryłam ile kolorów miała moja ściana aż dziwne że nie zaczeła jeszcze odpadać niebieski - biały - żółty - brązowy - jakieś bordo znów białe . Chciałabym napisać że wcale nie było ciężko ale było i to cholernie a myśli jakie przychodziły mi do głowy kiedy wyjeżdżałam za linię - bezcenne , po jednym dniu miała ochotę krzyczeć , drapać i gryźć a cała operacja ściany trwała 3 dni . Niejednokrotnie siadałam i płakałam z bezsilności kiedy patrzyłam na efekty swojej nieudolnej pracy a starałam się myśleć , że MUSI mi się udać bo to dla Julitki , bo zasługuje na to , bo wymarzyła sobie ciemne różowawe ściany , bo w czym moja córka jest gorsza od dzieci które mają dziadków lub ojców ?
W każdym razie wyszło jak wyszło może ściany na kolana nie powalają ale Julitka cieszyła się jakby otworzyła jajko z najlepszą pod słońcem kinder niespodzianką .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz