Święta kojarzyły mi się z samotnością i tęsknotą , Nawet kiedy na świecie pojawiła się Julitka nie zapełniła tej cholernej pustki i nie zmieniła mojego podejścia do tych kilku dni . W żadnym roku nie wiedziałam co zrobić żeby słowa ,,Wesołych Świąt ,, kojarzyły się mojej córce z prawdziwym szczęściem i ciepłem , jak nauczyć kogoś czegoś czego mnie nie nauczono ? Zaczełyśmy RAZEM ubierać choinkę , podobno czas Świąt to czas refleksji nad swoim życiem do jakich wniosków dochodzę ? Do takich że nie warto ich pisać na publicznej stronie internetowej .
Kiedy zrobiło się łzawo , smutno i słono zapukał ktoś do drzwi nie był to niestety samotny wędrowiec tylko kurier albo listonosz w każdym razie miał paczkę dla Julitki od Pani Anni i jej męża ( korzystając z okazji dziękujemy raz jeszcze ) , tak więc córcia otworzyła paczuszkę i trochę jej to zajeło wystarczająco aby otrzeć łzy nałożyć na twarz wyćwiczony od lat sztuczny uśmiech i kontynuować ten Wigilijny dzień . W paczce był bardzo dużo miś i z który mała śpi do dziś =D
W każdym razie mimo moich rozchwianych emocji święta upłyneły spokojnie i kreatywnie chyba przyzwyczaiłam się do życia w biegu i pędzenia i ciągłego braku czasu , tak więc świąteczne dni wypełniłyśmy zabawą farbami , plasteliną itd. Hm bo jak to powiedziała kiedyś nasza Pani Beatka ,, ona od początku wiedziała że z Julitki będzie artystka ,,
Hmm . . . oceńcie sami . . .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz