środa, 16 kwietnia 2014

Nowy Rok - 2014 co nam przyniesie ? Znów Oddział Neurologii

 Kilkanaście lat wstecz zdarzało mi się witać Nowy Rok w naprawdę dziwnych miejscach i nietypowych okolicznościach ale nigdy bym nie pomyślała że będę świętować w Szpitalu , całe szczęście że było to tylko dokończenie diagnostyki a nie żaden pilny przypadek . 
Tak więc 1.01.2014 znów przybyłyśmy na Ligotę na oddziale było bardzo spokojnie a nam trafiła się pusta sala , co było bardzo dużym plusem jeśli chodzi o usypianie małej , nie było żadnych bodźców rozpraszających
i Julita usneła prawie jak w domu .
Kolejny dzień rozpoczełyśmy głodówkę i końcówka - my - nie jest przypadkowa bo jak mogłabym ja jeść kiedy córa od rana wołała ,,ham ,, i kiedy zobaczyła śniadanie ( czyli słynną w tym Szpitalu ,, bułkę z chlebem ,, czyli zamiast wędliny bądź sera między bułką jest kromka chleba ) rozpłakała się , miałam nadzieję że do 11.30 damy radę . I pewnie tak by było tyle że już o 9.00 zrobiło się opóźnienie i takim sposobem o 12.00 dowiedziałam się , że jeszcze z godzinę opóźnienia będzie . . . 
W tym momencie byłam wdzięczna psychiatrze która na czas pobytu w Szpitalu przepisała małej Hydroksyzynie bo byłoby napewno ciężko , szczególnie że Julita oprócz jedzenia zaczeła domagać się picia i w taki sposób , że kroiło mi się serce kiedy patrzyłam jak oblizuje suchym języczkiem spierzchnięte usta które wieczora nie miało kontaktu z wodą . 
Może i jestem nadopiekuńczą i przewrażliwioną mamą nie neguje tego , ale chyba największa matka suka widząc swoje dziecko błagające 
 o wodę rozryczałaby się jak beksa i dlatego , że to smutna sytuacja tylko dlatego , że nawet jakby się bardzo chciało nie można pomóc i ulżyć swojemu dziecku. Jakże się więc ucieszyłam kiedy między 13 a 14 weszłyśmy na salę zabiegową , podobno to pierwszy raz jest najgorszy hmm taką miałam dziś nadzieję jednak kiedy zobaczyłam anestezjologa stwierdziłam , że na niektóre zabiegi medyczne poprostu nie da się uodpornić .
 Popatrzyłam jak Julitka podnosi rączkę do góry chcąc zrobić ,,papa ,, i nie daję już rady rączka opada , tak samo jak powieki , znieczulenie ogólne już zadziałało . Drzwi zamykają się a ja zostaję sama ze swoimi myślami . . . Można powiedzieć że to tylko rezonans i tylko pół godziny narkozy ale dla mnie to było AŻ pół godziny starałam się znaleźć sposób aby czas nie ciągnął się tak nie miłosiernie kiedy wstałam po gazetę na badanie przyszło dziecko o dziwo z tatą , rozwiewam wszystkie wątpliwości
 ów Pan nie był samotnym ojcem i nasze spotkanie nie zakończyło się niczym bajka o Kopciuszku . Żeby ten bezimienny mężczyzna nie był przez cały mój post nazywany Per Pan przyjmijmy , że nazywał się Nate .
Tak więc pierwsze co rzuciło mi się w oczy to błyszcząca obrączka na odpowiednim palcu a drugie to jeszcze bardziej błyszczący uśmiech . Zastanawiałam się czy to kwestia bardzo udanych genów czy może bardziej lampy Beyond tak się zamyśliłam że przeoczyłam fakt , że uśmiech jest skierowany do mnie . Że co do cholery ? Nie zgorszył mnie fakt , że Nate ma żonę ( ale o tym kiedy indziej ) ale to , że uśmiecha się do mnie , a bliżej mi do czarownicy niż Barbie . 
Ważne że czas oczekiwania minął mi szybko i hmm . . . przyjemnie ?  
  Julita wyjechała cała i wybudzona już po chwili mogłyśmy wrócić na odział gdzie mała rzuciła się na bułkę i wodę . Po zaspokojeniu pierwszego głodu poszłyśmy do kapliczki aniołków , oczywiście podziękować i prosić o dobre wyniki. Wyniki były już w piątek oczywiście jeden rezonans można zinterpretować na kilka sposobów , usłyszałam nawet absurdalną tezę że mózg Julity to trochę przypomina mózg wcześniaka i czy jestem pewna , że urodziłam po terminie , że co proszę ?
Najistotniejsze jest , że mieliny nie ubywa . . . i po zwiększonej dawce leków nie pojawiły się już ataki . Wprawdzie zmiany w mózgu są , ale podobnież Julitka ma duży potencjał i wspierana terapiami i moja pracą ma duże szanse na co ? Tego żaden lekarz nie był w stanie powiedzieć czy będzie mówić ? czy będzie sprawna intelektualnie ? Tego nie wie nikt trzeba być dobrej myśli , działać , walczyć i nie poddawać się , łatwo się mówi prawda ? W piątek popołudniu wracałyśmy do domu a w windzie spotkałam Nata nawet nie sądziłam , że jadąc 7 pięter windą można miło porozmawiać . W każdym razie wieczorem już byłyśmy w domu i tu pojawił się problem córa przyzwyczajona do ostatnich szpitalnych dni nie chciała spać sama w łóżku . . .

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz