wtorek, 25 marca 2014

Turnus rehabilitacyjny 14.06.2013 -29.06.2013 z mamą wariatką

Czy jest jakaś książkowa definicja mamy wariatki ? Hmm pewnie nie bo prawie każda mama jest rozważna, stateczna i dokładnie każde analizować sytuację .Tak więc ja złamałam wszelakie granice razem z Julitą lat 3 i dwoma pełnymi torbami wsiadłyśmy do pociągu wprawdzie nie byle jakiego ale w nocy i ruszyłyśmy w nieznane na drugi koniec Polski , nie wiedziałam gdzie wysiąść i jak , gdzie potem się udać , jechał na turnus rehabilitacyjny i to było najważniejsze . Oczywiście bałam się że się zgubię wprawdzie mamy mapy i Międzyzdrojach mówi się po Polsku ale z dzieckiem torbami mogło być ciężko dosłownie i w przenośni . Całe szczęście że mogłam liczyć na pomoc ,,męskich ,, rąk ,, i bezproblemowo przedostałam się z pociągu do autobusu ( a były do pokonania jeszcze schody jak to na starych dworcach ) . 
Dotarłyśmy . . . i poczułam że czasem potrafię góry przenosić niespełna rok temu kiedy u mojej córki lekarze podejrzewali śmiertelną chorobę m.in obiecałam jej że zabiorę ją w pewne piękne magiczne morze i teraz kiedy pokazywałam jej Polskie morze i czułam że było warto . . . 
Z rehabilitacją również trafiłyśmy w 10 , już w drugim tygodniu Julitka sama wchodziła na salę ćwiczeń i nie było płaczu , histerii i zgrzytania zębami jak dotychczas . Ja również dowartościowałam się emocjonalnie bo Pani rehabilitantka powiedziała , żeby wcale się nie przejmować , że jestem samotną mamą tylko być z tego dumna , że muszę dźwigać ciężar wychowania niepełnosprawnego dziecka , a niektórzy mają wsparcie całej rodziny  . . . i oczywiście męża . Szkoda tylko , że w trakcie turnusu Julita bardzo mocno zareagowałam na jakiś alergen w chwili obecnej wiem na jaki ale wtedy całkiem nieświadoma zrobiłam histerię i pobiegłam po pielęgniarkę bo malutka zaczeła tak strasznie kaszleć że aż z trudem łapała powietrze . Oczywiście dostało mi się , że ja sobie paraduje w mokrych włosach szortach i topie a Julita śpi pod kocem otworzyła okno ale kaszel nie przestał wstępna diagnoza - zapalenie krtani - i pojechaliśmy do Szpitalu w Kamieniu Pomorskim gdzie lekarz powiedział że to tylko alergia włączyliśmy Clemastinium i Zyrtec i córa jak za dotchnięciem czarodziejskiej różdżki pozbyła się kaszlu i lejącego kataru . Ale jak to się mówi nic nie dzieję się bez przyczyny dzięki ów,,przygodzie ,, poznałam pewną wartościową osobę Anię =) która była moją kopią tyle że starszą o dekadę tak więc mogłyśmy się nawzajem z siebie pośmiać . A doświadczenia łączą ludzi i kupie siła tak więc chcąc nie chcąc stałyśmy się gwiazdami turnusu , no ale z czasem człowiek się przyzwyczaja że o nim plotkują . . .


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz